Pielęgnacja brody to nie takie hop siup. Jeśli myślisz, że wykpisz się, myjąc swój zarost zwykłym szamponem czy mydłem, to się mylisz. Broda, choć należy do stylizacji nawiązującej do archetypu prawdziwego mężczyzny (prościej rzecz ujmując – brodacz naśladuje prostego drwala), nie może być pozostawiona tylko prawom dzikiej natury. Chłop śpi, a broda mu sama rośnie? Nie, nie. Chłop musi się przyłożyć, by jego zarost przyciągał wzrok, był przedmiotem podziwu i zazdrości (u przedstawicieli tej samej płci i Conchity Wurst) oraz adoracji i pożądania ( u przedstawicielek piękniejszej połowy ludzkości).
Na czym polega pielęgnacja brody? Zacząć należy od zakupów: szampon, balsam i olejek do brody, grzebień i kartacz (szczotka brody). Szampon i balsam – ich przeznaczenia nie trzeba tłumaczyć. Ale do czego ma służyć olejek do brody? Do sklejania zarostu? Absolutnie. Olejek nie tworzy tłustej warstwy na włosach, nadaje im miękkość i elastyczność, przy regularnym stosowaniu odżywia włosy, pogrubia je i przyspiesza wzrost. Poza tym pielęgnuje skórę pod zarostem, nawilża, zapobiega łuszczeniu i odżywia. Tak więc przy zastosowaniu tego kosmetyku pielęgnacja brody jest równoznaczna z pielęgnacją twarzy.
Olejek stosuje się po umyciu brody i lekkim jej osuszeniu. Wystarczy tylko wmasować we włosy i skórę kilka kropli specyfiku, następnie wyszczotkować brodę i już można śmiało wyruszać na podbój świata, to znaczy do pracy albo na uczelnię. A wszędzie, gdzie się taki wypielęgnowany brodacz pojawia, rozsiewa subtelny zapach egzotycznych roślin będących składnikami kosmetyku.
DBANIE













